Szpital Madurowicza piętro III - po porodzie

Jest już z Nami :) urodzony 2 stycznia 2014r. o 6 rano. Tak właśnie wyglądał, gdy położna przywiozła mi go do pokoju.
Na III piętrze znajduje się oddział dla noworodków,tutaj zostałam przewieziona po 2 godzinach po porodzie ( z blok porodowego na IV pietrze) by zobaczyć pierwszy raz dzidziusia:)



Troszkę informacji:

Oddział Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka

Ordynator: dr n. med. Paweł Krajewski

Telefon: +48 42 6804771

Zakres świadczeń i możliwości diagnostyczne
  • System opieki poporodowej typu roominig - in (matka przebywa razem z dzieckiem)
  • Kompleksowa opieka nad położnicą i jej dzieckiem 
  • Karmienie piersią na "życzenie" 
  • Codzienna możliwość odwiedzin 
Możliwość odwiedzin  od godziny 13 do 18
W szatni na dole zostawiamy płaszcz, kurtki itp kupujemy fartuch ochronny (około 5 zł) + ochraniacze na obuwie, zakładamy gdy wchodzimy na oddział.
Informacje przed wejściem na oddział

W pokojach są 3 łóżka - niewygodne (na nich położone  ( i chyba 2 ale nie jestem pewna) + przewijak dla dziecka + szafki+ krzesełka + zlew.
 Dzieci przywożone są w specjalnym łóżeczku- wózek, w którym znajduję się detektor oddechu malca.



Pokój 3 osobowy

Przewijak i  umywalka

Na korytarzu znajduje się:
  • toaleta ( 2 prysznice + 2 wc),
  • pokój pielęgniarek (tutaj przychodzimy np po mleko dla dziecka, po podkłady, książeczkę dziecka przy wypisie),
  • lodówka dla pacjentów,
  • kuchnia (można zrobić tam herbatę, wyrzucamy tam pojemniki po jedzeniu - cateringu (śniadanie, obiad, kolacja), przy kuchni znajduje się pojemnik na butelki po mleku (tam je wyrzucamy).
Wyprawka dla malca: 
  - już opisywałam co położna w szkole rodzenia omówiła co będzie potrzebne, ale napisze jeszcze raz :)po sprawdzeniu
o szkole rodzenia więcej na:  Szkoła rodzenia Madurowicz
- chusteczki nawilżające,
- krem do pupy,(miałam sudocrem, ale powiedziano mi ze zawiera cynk i jest beee i dostałam Alantan - teraz go cały czas stosuje koszt około 7 zł)
- smoczek (ja zapomniałam, ale położna mi przyniosła)
- ubranka, szpital zapewnia wszystko, przywieźli dzidziusia ubranego, ale około godziny 18 była kąpiel maluszków ( pod kranem) i zabierali je, gdy ktoś posiadał ubrania dla dziecka mógł je zostawić w "kuwecie" i przebierali dziecko w naszykowane ubranka.

oczywiście śpiworek,czapka rękawiczki itp ( rodziłam w styczniu), fotelik samochodowy to na końcu przy wypisie.


Wyprawka dla mamy:

-koszula rozpinana,
- woda do picia ( niegazowana),
- zabrałam ze sobą podpaski poporodowe, ale nie były potrzebne, na bieżąco można było je brać z gabinetu pielęgniarek,
- szlafrok, kapcie, klapki pod prysznic,
- przybory toaletowe (szampon, mydło, pasta i szczoteczka do zębów, sprawdzony płyn do higieny intymnej) -  szare mydło lub białego jelenia - bezzapachowe,
-ręcznik do ciała
- wkładki laktacyjne, (mi  akurat nie były potrzebne w szpitalu, ale lepiej się zaopatrzyć),
- maść na brodawki, (po pierwszych karmieniach czasami bolą),
- sztućce, kubek na herbatę (podawane jest śniadanie, obiad, kolacja),
- ładowarka do tel.

Pamiętajcie, że tatusiowie mogą dowieźć resztę rzeczy :)

 Na oddziale zjawiłam się po 9, poprosiłam położną o przywiezienie mi dziecka bo jeszcze go nie widziałam, oto pierwsze zdjęcie:
Kiedy go zobaczyłam odechciało mi się spać, ciągle na niego patrzyłam robiłam zdjęcia, które wysyłałam do rodziców i partnera ( mieli zjawić się o 13). Na łóżeczku dzidziusia widniała informacja z moim nazwiskiem, wagą malca (3380), datą urodzenia,długością (55cm),obwodem główki (33cm).
Dzieci były karmione mlekiem bebilon (małymi butelkami), po które chodziło się do pokoju pielęgniarek lub jak się poprosiło przynosiły je. Od położnej usłyszałam, że mam pic wodę i do godziny 14 zrobić siusiu i zameldować jej o tym :), jeśli się czuje na siłach mogę iść pod prysznic, jeśli nie, to ona pójdzie ze mną zaprowadzi i potowarzyszy, abym nie zemdlała po drodze czy w trakcie kąpieli. Ostatecznie przy kąpieli towarzyszył mi partner, a położna sama zaproponowała takie rozwiązanie.

Przy każdym łóżku stało niebieskie pudełko ( z próbkami dla każdej mamy), książka oraz pudełko od nivea.
Więcej o zawartości niebieskiego pudełka pod linkiem:  Niebieskie Pudełko

Przy moim łóżku (jako jedynym) był dzwonek po pielęgniarki (dzwoniłyśmy jak się coś działo niepokojącego, lub kiedy potrzebowałyśmy pomocy).

Pierwszego dnia Marcel jeszcze się krztusił, zadzwoniłam po pomoc, zabrali go opłukać (prawdopodobnie jeszcze miał wody płodowe w płucach),

W pokoju była ze mną jeszcze jedna dziewczyna (która urodziła dziewczynkę), następnego dnia dowieźli nam jeszcze jedną (którą znałam z IV piętra).

Oczywiście rano odbywał się obchód najpierw  lekarzy oceniających stan zdrowia matek (sprawdzali nasze wyniki badań krwi,rany itp.), a później internisty (musiałyśmy dzidziusie rozbierać do pieluszek do badania), nie zabrakło śniadania ;)

Śniadanko


Następnego dnia Marcel miał zrobione przesiewowe badanie słuchu, dzięki Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (akcja trwa od 202r.), przy wypisie otrzymaliśmy kartę z wynikami badania słuchu, dołączoną do książeczki zdrowia dziecka. Dzięki Jurek :)



Dodatkowe badania :
- badania przesiewowe (fenyloketonuria, mukowiscydoza),
-  szczepienia (wzw typu b,bcg),
- usg mózgu.

W trakcie całego pobytu była jeszcze Pani od spraw administracyjny, która zapisywała w dokumentach w jakiej przychodni maluszek będzie leczony (trzeba podać adres). Położne pokazywały jak przewijać maluszka, jak karmić, czym czyścić pępowinę (octenisept - który zakupiliśmy po powrocie do domu), krem do pupy (Alantan - pisałam o nim wyżej).



Niestety trzeciego dnia pobytu okazało się, że maluszek ma żółtaczkę, musieliśmy zostać jeszcze jeden dzień, Marcel miał przeprowadzoną fototerapię (to metoda lecznicza mająca na celu zmniejszenie ilości bilirubiny) leżał w łóżeczku- wózku rozebrany (należy zostawić pampersa), naświetlany lampami,(na oczach miał specjalną taśmę), przykryty rożkiem lub pieluchą flanelową. To była dla nas ciężka noc, noc czuwania, uspokajania ...w nocy zjawiła się położna (przychodziły i sprawdzały czy wszytko jest w porządku) która zmieniła pozycje z boku na brzuszek (żeby żółtaczka schodziła również z brzuszka).



Następnego dnia około godziny 11, Marcela zabrali na badania sprawdzające czy poziom żółtaczki zmalał, jak się okazało, udało nam się i mogli nas wypisać z oddziału :)

Z dowodem trzeba było udać się do pokoju położnych, podpisać dokument, w zamian otrzymałam książeczkę zdrowia dziecka.

Oddział poporodowy  na III piętrze był super, bardzo pomocne, cierpliwe położne, które odpowiadały na setki pytań ;) przychodziły pomagały, przy przewijaniu maluchów, czyszczeniu pępowiny, chodzeniu pod prysznic, itp. nawet w nocy można było liczyć na pomoc.


Po dwóch dniach moja mama pojechała do szpitala i w moim imieniu odebrała zaświadczanie -  o urlopie macierzyńskim potrzebne do ZUS,kartę informacyjna o pobycie w szpitalu oraz receptę na Ascofer.



Zdjęcia ze szpitala naszego maluszka:






Komentarze

  1. Gratulacje dla rodziców. Śliczny maluszek

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje niech maleństwo chowa się zdrowo

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje :) Ja również rodziłam w Madurowiczu, obie córeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tatą dwóch córeczek urodzonych w tym szpitalu wbrew opinią uważam że personel i bezpieczeństwo są tam na najwyższym poziomie Zdrowia dla maluszka i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny maluszek:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz